W pierwszej walce Miłosz zmierzył się z reprezentantem Chorwacji i już od pierwszego gongu rozpoczęła się dynamiczna wymiana uderzeń. Chorwat w pierwszej rundzie zadawał więcej low-kicków, dzięki czemu zakończył starcie z minimalną przewagą punktową. Druga runda rozpoczęła się fatalnie dla Polaka, Miłosz jednak nie stracił ducha, wstał i kontynuował walkę, odrabiając stracone punkty. Mimo to, i tę rundę Chorwat wygrał z lekką przewagą. Ostatnia runda była jednak całkowicie na korzyść Miłosza. Dzięki temu przewaga naszego zawodnika była bardzo widoczna dla sędziów, a walka skończyła się werdyktem 2:1 dla naszego reprezentanta. W drugim starciu przeciwnikiem Miłosza był reprezentant Rumunii. Przez wszystkie trzy rundy Miłosz celnie trafiał swojego rywala ciosami prostymi, podczas gdy Rumun starał się odrabiać stracone punkty, zasypując wrocławianina gradem ciosów sierpowych. Większość jednak była niecelna, a przewaga naszego zawodnika pozostała niezagrożona. Miłosz tym samym uzyskał kolejne zwycięstwo, wygrywając 3:0.
W ostatniej walce Miłosz skrzyżował rękawice z reprezentantem Rosji, aktualnym mistrzem świata i Europy. Przez większość pierwszej rundy na tablicy punktowej był remis. Obaj zawodnicy wykonywali swoje akcje z pełnym użyciem siły i dynamiki. Wszystko zmieniło się po kolanie z wyskoku, na które nadział się wrocławianin. Nasz zawodnik został wyliczony przez sędziego, a po wznowieniu walki przeciwnik od razu rzucił się na Miłosza, zasypując go gradem ciosów i doprowadzając do kolejnego liczenia. Miłosz starał się wrócić do początkowego tempa walki, lecz Rosjanin zauważył jego słabość i zaatakował go ponownie ciosami bokserskimi. Miłosz zablokował nadchodzące ciosy, ale przewrócił się, co sędzia uznał za kolejny knockdown, rozpoczynając trzecie, ostatnie liczenie. Mimo to Miłosz Hołodniuk, Mistrzostwa Świata Kickboxing we Włoszech, zakończył z brązowym medalem, co jest ogromnym osiągnięciem i świadczy o jego wielkim potencjale i umiejętnościach.