Jubileuszowa gala Fame MMA 20 rozegrana w sobotni wieczór w Tauron Arenie w Krakowie, dostarczyła widzom mnóstwo emocji dzięki serii porywających walk…
Organizatorzy freak fightowego wydarzenia Fame MMA 20 zaoferowali kibicom pojedynki rozgrywane według różnych regulaminów i ustaleń. Począwszy od kickbokserskiej formuły K-1, poprzez walki MMA, aż po starcia według całkowicie unikatowych zasad. Jako przykład możemy podać walkę, w której Natan Marcoń stanął naprzeciw Piotra Szeligi. Nietypowość pojedynku podkreślała okoliczność, że Szeliga mógł korzystać tylko z jednej ręki. Drugą miał unieruchomioną i przypiętą do biodra. Dodatkowo emocje podgrzewał istniejący konflikt pomiędzy walczącymi. W co-main evencie Kasjusz „Don Kasjo” Życiński stanął w szranki z Michałem „Boxdelem” Baronem. Marcin „Xayoo” Majkut zwyciężył Dariusza Daro Lwa Kaźmierczuka, natomiast Łukasz „Tuszol” Tuszyński pokonał Jakuba Koseckiego. W konkurencji kobiecej, Paulina Kozłowska zmierzyła się z Martą „Murcix”. Jedna z największych atrakcji gali Fame MMA 20 okazał się Turniej K-1. Dzięki zaciętej rywalizacji, niespodziewanym wynikom i dynamice na pewno zostanie zapamiętany przez fanów. Wśród ośmiu zawodników rywalizujących o główną nagrodę wystąpił reprezentant klubu Puncher Wrocław Filip „Filipek” Marcinek.
W emocjonującej ćwierćfinale turnieju na zasadach K-1 Filip „Filipek” Marcinek stanął naprzeciw Dawida Malczyńskiego…
Od pierwszych sekund pojedynku było jasne, że różnica w warunkach fizycznych odegra kluczową rolę. W początkowej fazie rozpoznania Filipek szedł do przodu wyprowadzając pojedyncze ciosy i niskie kopnięcia. Malczyński skupił się na kombinacjach bokserskich uderzanych w kontrze. Sytuacja dramatycznie zmieniła się, gdy Dawid zadał kombinację lewego prostego i prawego podbródkowego. W następstwie tej serii Filipek zapoznał się z matą i był liczony. Wyglądało na to, że kolejne nokauty to kwestia czasu. Marcinek starał się zrewanżować, rzucając potężne ciosy sierpowe. Jednak okazywały się one zbyt krótkie, aby dosięgnąć twarzy Malczyńskiego. W środkowej fazie pojedynku, po kolejnych trafieniach przeciwnika, Filipek po raz drugi znalazł się na deskach. Następnie dramatyczne zwroty akcji, przerwało niefortunne, mocne kopnięcia Malczyńskiego w krocze Filipka. W konsekwencji nastąpiła chwilowa przerwa. W końcowych momentach Marcinek zaryzykował wszystko, nieustraszenie zmierzając naprzód. Tymczasem Malczyński ograniczał się do kontratakowania. Ostatecznie, po serii zaciętych wymian, walka zakończyła się decyzją sędziów na korzyść Dawida.