Galeria

Galeria XXVII Warszawska Granda

W turnieju wystartowali Patryk Piesiewicz oraz Andrey Shmorhan. Organizatorowi nie udało się znaleźć rywala dla juniora Damiana Wójcika. W ostatniej chwili wycofał się również przeciwnik Miłosza Hołodniuka. Nadzwyczajne szczęście dopisało Patrykowi, który dostał szansę aż dwukrotnego zaprezentowania swoich umiejętności w ringu. Jego przeciwnikami byli bracia z klubu BST Bartoszyce. Pierwszy pojedynek okazał się bardzo trudny dla naszego reprezentanta. Było to starcie rozpoczynające turniej i niosło za sobą duże pokłady emocji. Patryk szczęśliwie bronił się przed nawałnicą i odpowiedział celnym kopnięciem w głowę, co zmusiło sędziego ringowego do liczenia. Po dziesięciu sekundach rywal odzyskał równowagę i ponownie rzucił się na naszego reprezentanta, skutecznie rozbijając mu nos.

Starty naszych dwóch zawodników na Grandzie…

Fotografie doskonale oddają momenty, gdy Patryk próbował bronić się przed kolejnymi kopnięciami frontalnymi w głowę. Druga runda, jak widać na zdjęciach, była bardziej wyrównana. Rywal ponownie ruszył do ataku, jednak Patryk był już bardziej rozluźniony i kontrolował jego poczynania. Problemem okazał się krwawiący nos wrocławianina, co zmusiło arbitra do kilkukrotnego przerywania walki w celu zatamowania krwotoku. Mimo tego, rundę można było zaliczyć na korzyść zawodnika Punchera Wrocław, który ponownie doprowadził do liczenia Michała Kuźniaka. Trzecia odsłona była już formalnością, ponieważ po trzecim liczeniu sędzia ringowy przerwał pojedynek, ogłaszając Patryka Piesiewicza zwycięzcą. Po niedługiej przerwie Patryk ponownie wszedł do ringu, gdzie czekał na niego żądny zemsty brat pokonanego. Ten pojedynek był bardziej techniczny i zawodnicy naprzemiennie podejmowali próby ataku. Walka była na tyle wyrównana, że widzowie do końca nie byli pewni, czyja ręka powędruje do góry. Jednak sędziowie ponownie ogłosili zwycięzcą naszego zawodnika.

Z kolei Andreyowi Shmorhanowi w pierwszej rundzie walczył bardzo mądrze, uderzając seriami ciosów i kończąc akcje bokserskie czystymi kopnięciami w tułów. Drugie starcie było również wyrównane, jednak z każdą chwilą Andrey tracił coraz więcej sił, inkasując mocne uderzenia kolanami. Przeciwnik, wywodzący się z Muay Thai, dążył do zwarcia. Pomimo słownych upomnień sędziego, nie zostały wyciągnięte za to żadne konsekwencje, co utrudniało czystą walkę i kosztowało naszego niedoświadczonego reprezentanta wiele sił. O zwycięstwie rywala zadecydowała trzecia odsłona, w której Andrey całkowicie opadł z sił. Galeria XXVII Warszawska Granda przedstawia te sceny jak i inne, które miały miejsce podczas udziału naszych zawodników na tym wydarzeniu.