Podczas gali Prime Show MMA 10 Filip „Filipek” Marcinek zwycięża jednogłośną decyzją sędziowską Adriana Ciosa w boksie w małych rękawicach.
Gala Prime Show MMA 10 odbyła się 26 października 2024 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zgromadziła fanów sportów walki i freak fightów z całej Polski. W walce wieczoru zmierzyli się Kamil „Taazy” Mataczyński i Kasjusz „Don Kasjo” Życiński. Po emocjonującym starciu sędziowie jednogłośnie wskazali na zwycięstwo Mataczyńskiego. Jednym z bardziej wyczekiwanych pojedynków była także walka Daniela „Magicala” Zwierzyńskiego z Marcinem „Rafonixem” Krasuckim. Zwierzyński wygrał przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie. Oprócz wyżej wymienionych, gala Prime Show MMA 10 zaoferowała widzom bogaty program złożony z walk doświadczonych zawodników jak również debiutantów. Z pewnością dodało to gali dodatkowej atrakcyjności i emocji.
Podczas gali Prime Show MMA 10, za jednym z bardziej wyczekiwanych pojedynków uważano walkę pomiędzy Filipem „Filipkiem” Marcinkiem a Adrianem Ciosem. Walka rozegrała się według zasad – boks w małych rękawiczkach. Z pewnością przyciągnęła uwagę fanów, którzy przewidywali emocjonujące starcie. Filip „Filipek” Marcinek wszedł do oktagonu jako faworyt i od samego początku wykazywał się bardziej aktywną postawą. Natomiast Adrian Cios, mający przewagę w warunkach fizycznych, opierał swoją strategię głównie na kontratakach.
Jak przebiegało starcie? Szczegóły i opis walki reprezentanta naszego klubu.
Pierwsza runda rozpoczęła się stosunkowo spokojnie. Obaj zawodnicy badali swoje możliwości i szukali luk w obronie przeciwnika. Filipek starał się narzucić tempo, zmuszając Adriana do defensywy. Jednak pierwsze minuty nie były uwieńczone żadnymi spektakularnymi akcjami. W drugiej rundzie Marcinek przyjął bardziej agresywną taktykę, co przyniosło efekty. Zdołał trafić kilkoma celnymi uderzeniami, które zaczęły wyraźnie przystopowały poczynania Ciosa. Tempo walki wzrosło, a Filipek do końca starał się kontrolować przebieg starcia, zmuszając Ciosa do defensywy.
W trzeciej rundzie zmęczenie Adriana Ciosa stało się już widoczne, co pozwoliło Filipkowi w pełni przejąć kontrolę nad walką. Filipek umiejętnie korzystał ze swojej przewagi, koncentrując się na precyzyjnych ciosach, które z czasem zwiększały jego dominację. Mimo prób ze strony Ciosa, nie udało mu się odwrócić losów tej walki. Po trzech rundach sędziowie jednogłośnie przyznali zwycięstwo Filipowi „Filipkowi” Marcinkowi.
Walka ta potwierdziła prognozy bukmacherów i oczekiwania wielu kibiców, którzy typowali Filipka jako głównego faworyta. Choć pojedynek nie obfitował w spektakularne nokauty, z pewnością przyciągnął uwagę ze względu na taktyczne podejście Filipka, który skutecznie zrealizował swoją strategię i zasłużenie wygrał.